Posty

Zapomniane miejsca: Muzułmański Cmentarz Tatarski w Warszawie

Obraz
     „ W chwili, kiedy nasza łódka zbliżyła się do Sochaczewa, uderzył mnie dość niezwykły widok. [...] B ył to cmentarz muzułmański, jeden z tych, które nie były u nas rzadkością dawniej, kiedy każde miasto niemal miało swoich mahometan kupców i żołnierzy, którzy tu żyli i tu składali swe kości ” [1] . Tak u schyłku XIX wieku o obecności muzułmanów w Sochaczewie, a szerzej na ziemi mazowieckiej pisała Maria Konopnicka. Przywołując ten niegdyś powszechny widok muzułmańskich cmentarzy na polskich ziemiach nie sposób także odnieść się do dziejów  Warszawy, która ma swoją dość długą i ciekawą historię związaną z obecnością w tym mieście wyznawców islamu.      Pierwsze wzmianki źródłowe informujące o przebywających w stolicy Polski wyznawcach wiary Proroka Muhammada sięgają pierwszej połowy XVIII wieku. Wówczas to, do Warszawy zaczęły przybywać pierwsze poselstwa z odległej Porty Osmańskiej wojującej z Rosją. Również nobilitowani  Tatarzy  z pułków jazdy Straży Przedniej Wielkieg

Rzecz o polskich biesach, czartach i diabłach (część II)

Obraz
    Współistnienie dwóch cywilizacji - pogańskiej i od momentu pojawienia się na ziemiach polskich w X wieku chrześcijańskiej - niewątpliwie wpłynęło na oryginalności kultury polskiej. Nawet pomimo uzyskania dominującej roli w XI wieku przez Kościół na dawnych terenach Polski, to kultura chrześcijańska chętnie odwoływała się do części spuścizny starożytnych Słowian. W ten sposób doszło do synkretyzmu religii chrześcijańskiej, która czerpiąc z dawnych, pogańskich wzorców stworzyła także bardzo ciekawy obraz diabła w naszej kulturze.      Jednak próbując zdefiniować obraz i charakter diabła jaki funkcjonował przed wiekami w pojęciu ludu polskiego, należałoby zastanowić się ile z tego pogańskiego świata zostało przyjęte na łono nauk Kościoła? W tym miejscu bowiem pojawia się zasadniczy problem. Otóż tak na prawdę nie wiele wiadomo o pierwotnych wierzeniach zachodnich Słowian, zanim dotarło do nich chrześcijaństwo, zaś wszelkie zachowane do naszych czasów źródła pisane były sporządzane

Rzecz o polskich biesach, czartach i diabłach (część I)

Obraz
    Diabeł znany pod niejednym imieniem oraz niejedną postacią stanowi jeden z ciekawszych i żywotniejszych elementów polskiej ludowej demonologii. Jak pisał przed prawie 90-ciu lat temu Jan Stanisław Bystroń, wybitny polski etnograf i socjolo g, „ Wiara w cza­r­ty, [...] - oto niewątpli­wie jedno z cie­ka­wy­ch, fa­scy­nujących ro­z­działów hi­sto­r­ji ku­l­tu­ry sto­su­n­ko­wo nie tak odległych czasów. Nie­sa­mo­wi­te te formy zbi­o­ro­w­ego obłędu, których przeżytki je­sz­cze dziś tu i ówdzie spo­ty­ka­my, zdu­mie­wają nas swą ponurą i wy­u­z­daną fa­n­tazją, bo­ga­c­twem od­mi­an, po­wsze­ch­nem i prze­możnem władz­twem nad ludźmi [1] .      Na dowód słów Bystronia o obłędzie wiary w czarty i czary, niech posłużą sensacyjne doniesienia dziennikarskie z Krakowa z końca czerwca 1920 roku. Otóż jak podawano na łamach Ilustrowanego Kuryera Codziennego z dnia 26 czerwca, „ ... od wtorku widać w ulicy Kopernika [ przy której do dnia dzisiejszego znajdują się Instytuty, Katedry i Zak

Co w duszy grało ludowi wiejskiemu? Czyli rzecz o muzyce ludowej (część II)

Obraz
     Świat jaki jest wymalowany w pieśniach ludowych, często jawi się jako wiejski mikrokosmos, pełen harmonii, sielankowości i sielskości. Jednak przeglądanie wsi i jej mieszkańców w odblaskach barwnych, pstrokatych strojów, micie wsi spokojnej, wsi wesołej stworzonym przez Jana Kochanowskiego oraz miłosnych piosenek jest tylko częścią tamtej rzeczywistości. A przecież ten dawny, już niebyły świat kmiecych zagród jest zdecydowanie bogatszy, pełen ludzkich namiętności i obaw. Wszak stan chłopski „... jest taki, jak go wychowała szlachta: są w nim wady i błędy, jakie ona posiada, jest i cnota wysoka ” [1] .     Takie też są i pieśni tradycyjne. Ich treści oddają stan ducha ludu wiejskiego, kształtowanego przez trudy dnia codziennego oraz łaski i nie-łaski panów z dworu, których jeszcze w XIX wieku, w Galicji chłopi pogardliwie nazywali Polakami. Szczególnie historia relacji „chamów ” - chłopów polskich, galicyjskich z „panami ”, czyli szlachtą, stanem ziemiańskim z dworów pisa

Co w duszy grało ludowi wiejskiemu? Czyli rzecz o muzyce ludowej (część I)

Obraz
    Krystian Zimerman, jeden z najwybitniejszych współczesnych polskich kompozytorów oraz pianistów, w jednym z wywiadów radiowych udzielonych na początku 2013 roku powiedział, że „ ... muzyka jest odzwierc iedleniem duszy ... ” . Słowa te w sposób szczególny można odnieść do duszy ludu wiejskiego i tworzonej przez niego muzyki, bowiem to ona przez wieki odzwierciedlała trudy dnia codziennego rolników, rybaków i pasterzy. Po przez dźwięki muzyki, ale także towarzyszące im tańce i śpiewy można wkroczyć w sferę ludowego sacrum i profanum , poznać to, co się kryło w sercu polskiego chłopa.     To właśnie muzyka, a w szczególność pieśń stanowiły dla ludu wiejskiego ważny element codzienności. Towarzyszyły one świętom, weselom, pogrzebom, rozbrzmiewały podczas ciężkiej pracy czy też wypełniały wolny czas spędzony w karczmie przy wódeczce. Niezależnie od tradycji i historii regionów ziem dawnej Rzeczypospolitej, muzyka i pieśni ludowe stały na straży tradycji i zwyczajów, jak też

Dziwożony - demoniczne porywaczki

Obraz
    W systemie wierzeń dawnych Słowian, a później już uformowanych narodów słowiańskich, szczególne miejsce zajmowały demony. Nawet w czasach, gdy na dobre zakorzeniło się chrześcijaństwo traktowano je jako istoty łączące świat ziemski z boskim, nadrealnym. Mocno zakorzenione w słowiańskiej duszy, od wieków, po przez liczne podania, legendy i baśnie rozpalana była wyobraźnia mieszkańców Słowiańszczyzny o licznych demonach oraz duchach zamieszkujących powietrze, tonie wód, ostępy leśne, zakamarki domostw, czy budzące jeszcze w I połowie XIX wieku, grozę góry i jaskinie.      Z owianych tajemnicą zakamarków otaczającego świata, w sferę żywych wkraczały istotowy demoniczne, to na wpół ludzkie, to na wpół boskie, które nie zawsze były przychylne człowiekowi. Lubo pojawiały się pod postacią zwierząt, ludzi, czy istot łączących w sobie cechy zarówno ludzkie jak i zwierzęce czy też jako duchy zmarłych, zaś ich obecność najczęściej zwiastowała oraz przynosiła choroby, ból i śmierć.     

Zapomniane miejsca: schron w Starym Besku

Obraz
    Gdy latem 1944 roku Armia Czerwona oraz Ludowe Wojsko Polskie stanęły na prawym brzegu Wisły dla niemieckiego OKH (niem. Oberkommando das Heeres, pol. Naczelne Dowództwo Wojsk Lądowych) stało się jasne, że w ciągu najbliższych miesięcy Rosjanie przystąpią do forsowania rzeki. Sowietom jeszcze przed przystąpieniem do pełnej ofensywy przełamującej niemiecki opór na Wiśle, w kilku zapalnych punktach w lipcu 1944 roku udało się uchwycić i umocnić przyczółki na jej lewobrzeżnej stronie. Niemcom sytuacja wymykała się spod kontroli. Ich obawy przed nacierającym sowieckim walcem frontowym rozjeżdżającym wszystko co stawało na jego drodze, wymusiły na OKH podjęcie decyzji o utworzeniu dobrze zorganizowanych sieci obronnych, tzw. stellung, które zostały oznaczone literami (od "A" do "E"), zaś mniejszym ciągom obronnym wchodzącym w skład głównych linii nadawano stosowną numerację (np. stellung B-1, B-2).      Utworzenie takiej sieci obronnej miało na celu st