czwartek, 5 września 2013

Dziwożony - demoniczne porywaczki

    W systemie wierzeń dawnych Słowian, a później już uformowanych narodów słowiańskich, szczególne miejsce zajmowały demony. Nawet w czasach, gdy na dobre zakorzeniło się chrześcijaństwo traktowano je jako istoty łączące świat ziemski z boskim, nadrealnym. Mocno zakorzenione w słowiańskiej duszy, od wieków, po przez liczne podania, legendy i baśnie rozpalana była wyobraźnia mieszkańców Słowiańszczyzny o licznych demonach oraz duchach zamieszkujących powietrze, tonie wód, ostępy leśne, zakamarki domostw, czy budzące jeszcze w I połowie XIX wieku, grozę góry i jaskinie. 
    Z owianych tajemnicą zakamarków otaczającego świata, w sferę żywych wkraczały istotowy demoniczne, to na wpół ludzkie, to na wpół boskie, które nie zawsze były przychylne człowiekowi. Lubo pojawiały się pod postacią zwierząt, ludzi, czy istot łączących w sobie cechy zarówno ludzkie jak i zwierzęce czy też jako duchy zmarłych, zaś ich obecność najczęściej zwiastowała oraz przynosiła choroby, ból i śmierć. 
    W tym złowrogim świecie licznych duchów leśnych, topielców, topielic, wił, jędz, zmór, nawii, strzyg oraz wielu innych, były demoniczne mieszkanki kniei, borów, jaskiń, jezior, pól i sfery domowej, nazywane ...na wschodnich obszarach Polski rusałkami, a w Polsce zachodniej dziwożonami, wiłami i t. d.[1]. Na ziemiach polskich przezywano je rozmaicie. W zależności od regionu mówiono na nie mamuna, mamona, odmieniec, babula, dziwo-baba, dziko baba, Sibielą a także boginką lub bogunką. Jak wspominał Kazimierz Władysław Wójcicki, w swoich Starych gawędach i obrazach, to co u Górali polskich występuje jako dziwo-żony ...tak u Hucułów, są [...] mamuny boginie, co tak zamamią człowieka, że zniemieje i osłupieje... [2], zaś ...w Stryjskim cyrkule, [...] tu je zowią «Majki» [3].
    Oczywiście wierzenia w dziwożony były rozpowszechnione nie tylko wśród mieszkańców ziem polskich. Wśród ludu ruskiego znane były czarty, wiedźmy i inne nadprzyrodzone istoty, które w dużym stopniu posiadały cechy polskich dziwożon. Między innymi na ziemi Podolskiej wierzono w Boginię. Wśród ludu Wielkoruskiego, czyli dzisiejszych Rosjan istniały wodianyje, lesyje, wed'my oraz udelnice. Te ostatnie posiadały najwięcej wspólnych cech z naszymi dziwożonami. Nawet na dalekiej Syberii, w guberni Tomskiej znane były podania o westicach. Z kolei na ziemiach dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego obawiano się Laumi, Dekli i Świętych dziew. We Wschodniej Galicji strzeżono się przed paniuńciami. Wśród Czechów i Słowaków rozpowszechnione były podania o divozenach. Serbo-łużyczanie strzegli się przed premeńką, dźwicą, dźiwją żoną. Także i na Zachodzie Europy istniały podobne demony. Wśród Niemców grasowały szpetne Weisse Frauen. Anglicy posiadali swoje Elfy, Francuzi Feje, Dames Blanches, zaś Grecy od czasów antycznych żyli w strachu przed Mojrami i Parkami. Jednak co takiego demonicznego kryło się pod mianem dziwożony, której obawiano się niemal w całej Słowiańszczyźnie?
 
J. Styfi, Dziwożona. Drzeworyt sztorcowy, [w]: Tygodnik Ilustrowany,  22 października 1864, nr 265, s. 389.


    Otóż w klechdach i podaniach ludowych z różnych regionów ziem polskich, ruskich i litewskich przypisywano im na ogół dość surowy, a nawet szpetny wygląd i jeszcze gorszy charakter. Przede wszystkim dziwożona występuje jako demon żeński, którego Lucjan Siemieński, polski poeta i pisarz, w taki oto sposób przedstawił: Najcharakterystyczniejszy utwór wyobraźni Podhalan, [...] jak góry, w których żyją, są Dziwożony. [...] Dziwożony [...] są to córy tych skał nagich, niekształtnych, dzikich; siedlisko ich w pieczarach wilgotnych i ciemnych borach. [...] podanie wystawia je jako istoty nadprzyrodzone; nieprzyjazne ludziom, szpetne i karłowate, z włosem bardzo grubym, rozpuszczonym i długim; a piersi ich tak są wielkie, że ich zamiast pralników używają, piorąc bieliznę [4]. Na ziemi sandomierskiej, w Ropczycy, miejscowi powiadali, iż w lasach żyją „...istoty, zwane boginkami, boginami, albo mamunami. Są to małe, brzydkie kobiety, śniadego ciała, podobne do cyganek[5]. Również na Mazowszu opisywano dziwożony, które tamtejsi mieszkańcy mienili przezwiskiem Sibieli, będącej „...do pasa kobietą, a od pasa bydlańciem[6]. Podobnie i w „...niektórych wsiach koło Kielc nazywają boginki Sibielami. Według pojęcia tutejszego ludu, Sibiele przemieszkują w lasach; wyglądają z twarzy i czoła jak zwyczajne kobiety; […] lecz nogi mają do psich podobne [7].
    Oczywiście nie zawsze taki straszny diabeł jak go malują. Czasem w podaniach ludowych mamuny jawiły się jako atrakcyjne niewiasty, które mamiły są urodą i wdziękiem. 
    Nieodłącznym elementem ich wyglądu była także czerwona czapeczka z wpiętą paprocią oraz biały powłóczysty strój, choć najczęściej wspomina się o tym, że poruszały się nago.

    Oprócz, co tu dużo pisać, szpetnego wyglądu dziwożony były poważnym zagrożeniem dla kobiet ciężarnych, położnic, akuszerek czy dzieci - w szczególności noworodków, zaś czasem nawet dla młodych dziewcząt, bowiem to im groziło wiele niebezpieczeństw ze strony demona. Bywało, że Boginki wyciągają położnice na błoto, biją je, porywają w polu dzieci matkom...” [8], czy też kąsały ludzi i żywiły się ich wnętrznościami, upodobniając je do znanych z antycznej mitologii strzyg lub rozpowszechnionych wśród Słowian mitycznych wampirów [9].
    Dziwożony w swej zawiści do ludzi w szczególności upodobały sobie porywanie nowo narodzonych dzieci i podrzucanie w ich miejsce swoich bękartów. Jeszcze w połowie XIX wieku, wśród Bojków, we Wschodnich Karpatach obawiano się dziwożon. Jak zanotował Wacław Aleksander Maciejowski, w Pierwotnych dziejach Polski i Litwy..., Dotąd cuda prawią Boikowie owi o Jędzach, kradnących dzieci ludziom, któremi albo się bawią, albo żywią się ich ciałem [10]. Także górale polscy przekonani byli, iż „...mieszkają te duchy pod ziemią [...], porywają małe dziatki, i tworzą z nich Dziwożony[11].
    Niemal w każdym zakątku ziem dawnej Rzeczypospolitej znane były wśród chłopów podania o demonach porywających i zamieniających dzieci, które powszechnie nazywano odmieńcami lub podrzutkami.   
    Niewątpliwie za podstawę do istnienia wszelakich mamun, dziwożon, itp. były wypadki narodzin chorego dziecka, które cechowało się jakąś znaczącą wadą fizyczną często idącą w parze z ułomnością psychiczną, której prosty lud nie potrafił w żaden sposób wytłumaczyć. Jak powiadali jeszcze u schyłku XIX wieku chłopi w Łukówcu (niedaleko Garwolina w obecnym woj. mazowieckim), gdy „...które dziecko było odmienione, to miało taki łeb duży jak wiadro, a tyle zarło co mogło, jak mu dali ćwiartkę, to i ćwiartkę zezarło, potem to zaraz wysr... i to zjadło[12]. I w innych częściach Polski oraz Słowiańszczyzny zwracano szczególną uwagę na wygląd zewnętrzny dziecka oraz jego zły charakter, które mogłyby zdradzić jego demoniczne pochodzenie. Już wcześniej cytowany Lucjan Siemieński tak opisywał te podrzutki, które „...bywają zwykle nadzwyczaj szpetne, pokoszlawione, garbate, słowem niepodobne do stworzeń boskich[13]. Również zwracano uwagę na to czy dziecko nie „...łazi po ścianach i półkach[14].
    Oczywiście istniały sposoby na zabezpieczenie się przed złowrogą dziwożoną. W tym miejscu można wyliczyć liczne sposoby mające uchronić zarówno kobiety jak i dzieci. Przede wszystkim dominowały różnego typu talizmany, jak święcona woda, różańce, kreda poświęcona, którą rysowano krzyże na drzwiach i oknach, laleczki, kukły, ostre narzędzia (igły, noże, nożyczki, kosy, pługi itp.), czerwone nici czy tasiemki, trawy, zioła, zaś szczególnie kwiaty dzwonków [15] (hipercum perforatum, dziurawiec zwyczajny), które albo wsadzano w kołyskę dziecka, albo była zobowiązana nosić je ze sobą matka. Również wpinano takowe talizmany w miejsca, przez które przenikały demony (np.: w okolicach okien przypinano laleczki, podkowy, itp). Przy urodzinach dziecka dopiero w całej pełni występuje wiara w djabła; dla ochronienia od wszelkich jego napadów, chrzczą je zaraz po urodzinach. Przed odjazdem do kościoła dają dziewczynie w rękę igłę lub wrzeciono [16]. Ponadto zalecano kobietom w połogu unikanie ryzykownych miejsc i czynności, które mogły się sprowokować atak dziwożon. Między innymi młodej matce „...przez kilka tygodni po urodzeniu dziecka nie wolno doić krów, lub chodzić okolo inwentarza, wychodząc z domu, kładzie nóż na dziecku i sama takiż nóż nosi za pasem przez dwanaście tygodni, aby tylko uwolnić dziecko od złośliwych figlów djabła[17]. Również odradzano zbliżać się do paleniska. W Pińczowie na przykład dbano o to, „...aby położnica przed wywodem sama nie rozpalała ognia w kominie lub piecu[18]. W tym powiązaniu dziwożon z kominami i piecami, przez które się te demony wkradały można zauważyć pewne związki z czarownicami oraz czartami, wszak i one dostawały się do domostw i z nich ulatywały kominami. Jak konstatował Mikołaj Sumców, „Wszystkie […] obrazy mityczne, Mamuna, Dola, Feja i Wiedźma, widocznie przyjęły rys ogólny – tajemnicze pokrewieństwo z ogniskiem[19].
    Jednak najbardziej okrutnym i niebezpiecznym zabobonem związanym z wiarą w dziwożony było bicie podrzutków. O zwyczaju tym wspomina nawet Encyklopedia powszechna Orgelbranda, a bicie to było nie lada, bo aż do skutku, w czasie którego nawet i łamano kije. Ta metoda występowała niezależnie od regionu. W Ropczycy powiadano tak: „Ażeby zmusić Bogunki do zabrania swojego dziecka, a oddania porwanego, kobieta wynosi bękarta na gnój i tam bije brzozowym prętem[20]. Na Mazowszu zalecano z kolei bicie we dwie rózgi, również kijem brzozowym [21]. Na Lubelszczyźnie, a dokładniej we wsi Kryńce lud wierzył w Boginki podmieniające dzieci. We wsi tej rodzice uprowadzonego potomka, by go odzyskać „...«wyrabiają znętę» na boginkę, aby zabrała to swoje «cudactwo». Nie na wiele się zwykle to przydaje, bo boginki mieszkają w głębinach borów i trudno je ztamtąd wywabić; rodzice; doprowadzeni do ostateczności, zaczynają bić dziecko, znęcać się nad niem, dokuczać w najrozmaitszy sposób...” [22]. Podobne zwyczaje bicia odmieńców, podrzutków występowały u Czechów i innych Słowian. Cały proceder odbywał się w gumnie, na śmietniku lub na progu domu, czyli w miejscach, gdzie chętnie przebywały duchy przodków.
    Nawet jeśli takie dziecko uszło z życiem przy tym biciu, to czekało je w przyszłości trudne życie. Jego cechy psychiczne i fizyczne odróżniające go od pozostałych mieszkańców sprawiały, że stawał się obiektem przeróżnych szykan i szyderstw. „Jeżeli kto jest niedołężny, zły a do tego głupi, to ludzie szydzą, że go mamuny odmieniły[23], zaś jak słusznie pisał Mikołaj Sumców „«Odmieniec» stanowi jeden z najszkodliwszych zabobonów ludowych, doprowadzający niekiedy do męczenia dzieci chorych i potwornych[24].



Przypisy:

[1]. Cytat za: A. Fischer, Etnografja słowiańska. Zeszyt trzeci. Polacy, Lwów-Warszawa 1934, s. 207.
[2], [3]. Cytat za: K. W. Wójcicki, Stare gawędy i obrazy, T. I-II, Nakł. Gustawa Sennewalda Księgarza 1840, s. 163.
[4]. Cytat za: L. Siemieński, Wieczornice: Powiastki, charaktery, życiorysy i podróże, zebrane przez Lucyana Siemieńskiego, Tomy I-III, Wilno 1854, s. 74-75.
[5]. Cytat za: S. Udziela, Materyjały etnograficzne zebrane z miasta Ropczyc i okolicy, [w]: „Zbiór Wiadomości do Antropologii Krajowej”, T. X, Kraków 1886, s. 111.
[6]. Cytat za: S. Ulanowska, Niektóre materyjały etnograficzne we wsi Łukowcu (mazowieckim), [w]: „Zbiór Wiadomości do Antropologii Krajowej”, T. VIII, Kraków 1884, s. 292.
[7]. Cytat za: M. Sumców, Boginki - Mamuny, [w]: „Wisła. Miesięcznik Geograficzno-Etnograficzny”, T. V, z. 3, Warszawa 1891, s. 574.
[8]. Cytat za: M. Sumców, Boginki - Mamuny, [w]: „Wisła. Miesięcznik Geograficzno-Etnograficzny”, T. V, z. 3, Warszawa 1891, s. 573.
[9]. Szerzej o związkach strzyg, czarownic z dziwożonami patrz:  R. W. Berwiński, Studia O Literaturze Ludowéj Ze Stanowiska Historycznéj i Naukowéj Krytyki, T. II, Poznań 1854, s. 17 i następ.
[10], [11]. Cytat za: W. A. Maciejowski, Pierwotne dzieje Polski i litwy: zewnetrzne i wewnetrzne, z uwaga na oscienne kraje, a mianowicie na Ruś, wegry, Czechy i niemcy, wyłozył, i, z dorobiona do nich chronoligiczna mapa, Warszawa 1846, s. 480-481.
[12]. Cytat za: S. Ulanowska, Niektóre materyjały etnograficzne we wsi Łukowcu (mazowieckim), [w]: „Zbiór Wiadomości do Antropologii Krajowej”, T. VIII, Kraków 1884, s. 292.t
[13]. Cytat za: L. Siemieński, Wieczornice: Powiastki, charaktery, życiorysy i podróże, zebrane przez Lucyana Siemieńskiego, Tomy I-III, Wilno 1854, s.75.
[14]. Cytat za:  K. Skrzyńska, Wieś Krynice w Tomaszowskiem, [w]: „Wisła. Miesięcznik Geograficzno-Etnograficzny”, T. IV, z. 2, Warszawa 189o, s. 100.
[15]. Patrz: M. Sumców, Boginki - Mamuny, [w]: „Wisła. Miesięcznik Geograficzno-Etnograficzny”, T. V, z. 3, Warszawa 1891, s. 573.
[16].  Cytat za:  K. Skrzyńska, Wieś Krynice w Tomaszowskiem, [w]: „Wisła. Miesięcznik Geograficzno-Etnograficzny”, T. IV, z. 2, Warszawa 189o, s. 99.
[17]. Cytat za:  K. Skrzyńska, Wieś Krynice w Tomaszowskiem, [w]: „Wisła. Miesięcznik Geograficzno-Etnograficzny”, T. IV, z. 2, Warszawa 189o, s. 99-100.
[18].  Cytat za:  [w]: W. Siarkowski, Materyjały do etnografii ludu polskiego z okolic Pińczowa, „Zbiór Wiadomości do Antropologii Krajowej”, T. IX, Kraków 1885, s. 55.
[19]. Cytat za: M. Sumców, Boginki - Mamuny, [w]: „Wisła. Miesięcznik Geograficzno-Etnograficzny”, T. V, z. 3, Warszawa 1891, s. 584.
[20]. Cytat za: S. Udziela, Materyjały etnograficzne zebrane z miasta Ropczyc i okolicy, [w]: „Zbiór Wiadomości do Antropologii Krajowej”, T. X, Kraków 1886, s. 111.
[21]. Patrz: S. Ulanowska, Niektóre materyjały etnograficzne we wsi Łukowcu (mazowieckim), [w]: „Zbiór Wiadomości do Antropologii Krajowej”, T. VIII, Kraków 1884, s. 292.
[22]. Cytat za:  K. Skrzyńska, Wieś Krynice w Tomaszowskiem, [w]: „Wisła. Miesięcznik Geograficzno-Etnograficzny”, T. IV, z. 2, Warszawa 189o, s. 99.
[23]. Cytat za: B. Pawłowicz, Kilka rysów z życia ludu w Zalasowej, [w]: „Materyały antropologiczno-archeologiczne i etnograficzne”, T. I-III, Kraków 1826, s. 237. 
[24]. Cytat za: M. Sumców, Boginki - Mamuny, [w]: „Wisła. Miesięcznik Geograficzno-Etnograficzny”, T. V, z. 3, Warszawa 1891, s. 585.
 

19 komentarzy:

  1. bardzo ciekawy ten tekst. interesujace swiatlo na to skad wziely sie istoty znajduje sie w ksiazce o tytule mother russia. autorka podaje ze byly to po prostu kaplanki jakiegos bostwa cos jak bachantki albo wyzwolone niezamezne kobiety ktore odbiegaly od wiekszosci spoleczenstwa i przez to musialy zyc w odosobnieniu, stad wystepowaly u nich czesto dlugie wlosy i warkocze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w tym tekście tego nie poruszyłem, ale pochodzenie dziwożon nie jest jasne. Zdaniem niektórych badaczy, zwłaszcza pionierów polskiej etnografii i antropologii mit o dziwożonach został "skażony" germańskimi naleciałościami, jak też chrześcijańską doktryną robiącej z demonów istoty o wybitnie złym charakterze. W swoim artykule Michał Sumców przytaczał na to takie argumenty jak: szpetota i porównywanie dziwożon do czarownic było bez wątpliwości wywodziło się z kręgu kultury germańsko-romańskiej. Ponadto jak twierdził odebrano im jasną naturę, której pozostałością była biała szata (od antyku biel symbolizowała dobro)...

      Usuń
    2. i jest jeszcze jeden wątek, to wśród barbarzyńców, a więc German, Celtów, Słowian oraz mieszkańców Wielkiego Stepu, kobiety od zawsze posiadały ogromną władzę oraz były darzone wielkim szacunkiem, co przecież nie zawsze było normą o u cywilizowanych Greków czy Rzymian. U Homera oraz Herodota jest wzmianka o Amazonkach, które żyły gdzieś na pograniczu Azji i Europy, tak więc może te kapłanki to były wyzwolone i wojownicze panie znad Dunaju?

      Usuń
    3. w przedantycznych czasach biel byla uznawana za kolor smierci, od kosci, stad wiele neolitycznych szczuplych posazkow bogini wykonanych bądź z kości albo bialego kamienia.

      Tak wlasnie o Amazonkach mowa to byla ogolna tendencja, troche sie tu przychylam do interpretacji Gimbutas o plemionach preindoeuropejskich matrylinearnych

      Usuń
    4. W średniowieczu ogromnym szokiem dla wielu europejskich podróżników zapuszczających się do stepów Azji Środkowej było równouprawnienie oraz wysoki status społeczny kobiet, które zachowywały się po męsku - poczynając od ubioru (spodnie) skończywszy na prawach i władzy.
      Również w dobie staropolskiej, a więc w czasach gdy na dobre okrzepło chrześcijaństwo wśród Polaków bardzo wysokim statusem cieszyły się kobiety. Wydaje mi się że to była pewna pozostałość po wcześniejszych czasach.

      Usuń
    5. co do tych barw i ich symboliki to trudno stwierdzić co tak naprawdę o tym sądzili niepiśmienni barbarzyńcy w epoce żelaza. Niestety kultura Słowian wobec braku źródeł pisanych z czasów ich osadnictwa w Europie Środkowo-Wschodniej jest poważną zagadką, zaś późniejsze źródła pisane posiadają już liczne naleciałości wywodzące się z antyku...

      Usuń
    6. i bardzo wlasnie te wczesniejsze czasy mnie ciekawia niestety nie ma do nich praktycznie zadnych dojsc

      Usuń
    7. tak to jest to! :D moment przybycia Słowian i rozlania ich się po niemal połowie Europy, pojawiają się zupełnie jak kosmici, znikąd. Bardzo ciekawe czasy i pobudzają wyobraźnię, zresztą podobnie jak okres wędrówki ludów, kiedy przez Europę wzdłuż i wszerz przewalają się Goci, Celtowie, plemiona germańskie, Hunowie, Awarowie, Madziarzy... a wszystko to dziwnym trafem przewalało się przez ziemie polskie :D

      Usuń
  2. Uwielbiam Twoje wpisy demonologiczne! Mamy tu bardzo wspólny skrawek zainteresowań :D

    Przy okazji tego wpisu przyszło mi do głowy: "jaki jest ciągle bajzel z tymi nazwami" :D co tak naprawdę oznacza jak bardzo folklor jest bogaty i odporny na systematyzację - lepiej go "opowiadać" niż opisywać, w pewnym sensie. Bierze sobie człowiek do ręki jakąś jedną pracę bardziej syntetyczną, żeby "przelecieć" temat. W miarę wszystko jasne: kto jest rusałką, kto dziwożoną, kto kimś tam jeszcze :D Potem przygląda się uważniej przypisom i już zapada pełna niezręczności cisza w głowie :D Potem nachodzą człowieka inne prace... :D

    Jest coś w tym, że "kobiety fatalne" porywają dzieci - i Lilith to robiła i harpie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie to cieszy, że podobają Ci się moje wpisy :)) Choć musze przyznać demonologię ludową traktuję jako przyjemną odskocznię od tego czym się zajmuję na co dzień, ale to też historia :D

      Jakoś unikam tej współczesnej systematyzacji naukowej. Wolę zasiąść do prac Glogera, Bruckera i innych, a jeszcze bardziej do prac pionierów ludoznawstwa, etnografii czy antropologii z okresu XIX wieku, które z jednej strony są bogate erudycyjnie, ale nie tracą nic na romantycznym polocie.

      Co do kobiecych bogiń, zjaw, demonów i duchów to widać, że w toku rozwoju cywilizacji ich pozycja i rola znacząco się zmienia. Od istot w zasadzie przyjaznych i pomocnych ludziom do ciemnego charakteru, kuszącego co rusz człowieka i mu szkodzącego... ale i zdarzają się wyjątki. Ciekawe czy doczekamy się dualizmu w chrześcijaństwie, spowodowanym kultem Maryjnym, gdzie Matka Boska będzie żeńskim pierwiastkiem boskim równym samemu Bogu?

      Usuń
    2. Gieysztora mogę polecić z zamkniętymi oczami każdemu, wersję uzupełnioną (bo wcześniej była dostępna taka okrojona do popularnonaukowej, bez przypisów) Mitologii Słowian. To moja ulubiona praca z tego zakresu, wracam do niej i grzebię sobie w tych przypisach :D Ciężki język i skupienie na etymologii, ale w jej świetle da się jakoś uzupełniać luki w archeologii Słowian.

      XIX wieczne i z początku XX wieku prace są specyficzne, tak jak piszesz, unosi się nad nimi duch zaangażowania w sprawę, jakiego później nie uświadczysz :D Najcenniejsze, że badacze mieli jeszcze dostęp do żywej tradycji, dziś już tylko odtwarzanej.

      Usuń
    3. Och, Gieysztor jest podstawą, mimo swojej pewnej ciężkości naukowej też go bardzo lubię. Faktem też jest, że najciekawsze wyniki dają badania językoznawcze, dotyczące etymologii słów, choć też z drugiej strony ileż mamy naleciałości ze Wschodu, ileż wspólnego z Persami, ludami turecko-mongolskimi i innymi...

      Usuń
    4. No i właśnie te powiązania są najciekawsze :D Uwielbiam historię, ale bardziej chyba niż materię tego zjawiska narracje. To bardzo ulotne, ale zarazem potrafi przetrwać dłużej, zakorzenić się, ulec modyfikacjom - ma własne życie. Język czasem zachowuje takie oderwane skrawki, to jest dopiero fascynujące.

      Usuń
    5. Równie pociągające są te nierozstrzygalne spory o etnogenezę Słowian, co daje pole dla snucia domysłów, hipotez i fantazjowania, gdzie z jednej strony w sposób naukowy można dopasowywać różne elementy i budować narrację, ale z drugiej ta narracja może się wymykać od naukowości. Ten pierwiastek romantyczny szalenie wciąga, bo wszystko jest płynne, niejednoznaczne, czasem nawet nieuchwytne...

      Usuń
  3. pamiętam, że jedną z moich ulubionych powiastek z Baśni Gór była właśnie taka opowiadająca o perypetiach niejakiej Dziwożony Iwony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czy tu chodzi o baśnie zebrane i opracowane przez Elenę Chmielovą? :)

      Usuń
    2. sama chyba też jestem jakąś dziwożoną, bo w tej wyliczance przezwisk na początku tekstu kryje się moje nazwisko :x moce me chyba jednak wciąż jeszcze uśpione :D

      Usuń
    3. No proszę! A to ci historia. W nazwiskach zawsze coś się kryje, choć nie zawsze to świadczy o jakimś magicznym pochodzeniu, przezwisku, a o fantazji urzędnika. Niestety współczesne nazwiska zaborze austriackim i pruskim oraz rosyjskim są pochodzenia XIX wiecznego, gdy zaborcy nadawali nazwiska wedle własnego uznania. Niemniej warto zgłębiać historię pochodzenia swojego nazwiska. Moje dla mnie dalej jest tajemnicą, ale mnie kieruje ku Wołochom, Tatarom i Bliskiego Wschodu :D

      Usuń