środa, 17 kwietnia 2013

Häxan, czyli w świecie czarownic

    Dziś będzie filmowo, lecz zanim przejdę do filmu cofnę się do czasów średniowiecza. Otóż, cała historia zaczęła się mniej więcej w latach 70-tych XV wieku, gdy na terenie Górnych Niemiec rzekomo miało dochodzić do szerzenia się czarów, kultywowania praktyk pogańskich, w trakcie których miejscowe kobiety miały rzekomo spółkować z Diabłem. Całą sprawą zajęła się stolica Piotrowa. W efekcie, pod koniec 1484 roku, zaniepokojony tymi doniesieniami papież Innocenty VIII wydał dnia 5 grudnia bullę Summis desiderantes affectibus, której treść potępiała przetaczającą się przez dolinę Renu plagę czarostwa, pogaństwa i wszelkich herezji. Do walki z siłami nieczystymi zostali wysłani dwaj inkwizytorzy Heinrich Kramer - inkwizytor na obszar Górnych Niemiec, nuncjusz papieski w Królestwie Czech Jakob Sprenger - inkwizytor na obszar Nadrenii, teolog kolońskiego uniwersytetu. Ci dawaj inkwizytorzy słynący ze swej bezwzględności zapisali się w pamięci mieszkańców prowincji kościelnych Bremy, Kolonii, Moguncji, Salzburga i Trewiru. To tam, przedstawiciele Sanctum Officium z całą surowością walczyli z szerzącymi się praktykami magicznymi i satanicznymi, godzącymi w religię chrześcijańską. W efekcie procesów przeciw czarownicom oraz ich pogromów na terenie Rzeszy Niemieckiej powstało dzieło inkwizytora Kramera pt. Malleus Maleficarum (pol. Młot na czarownice), wydane w 1487 roku. Młot na czarownice stał się swoistym podręcznikiem demonologicznym dla sądów inkwizycyjnych, w którym źródła wszelkiego zła upatrywano w żądzach i naturze kobiecej. W tym komentarzu Kramera do bulli papieskiej wyjaśnione zostało pochodzenie wszelkich czarów, magii oraz wszelkiej niegodziwości, jak też przestrzegał przed przed podstępami czarownic na jakie są narażeni są Inkwizytorzy, a także pouczał jak walczyć z diabelskimi sługami [1].
    Po upływie prawie 500 lat, mroczna historia Inkwizycji oraz jej walki z pogaństwem na nowo ożyły. 18 września 1922 roku za sprawą Benjamina Christensena, duńskiego reżysera, aktora i scenarzysty swoją premierę miał film pt. Häxan, którego tytuł można przetłumaczyć na swojsko brzmiące Czarownice. Kanwą dla tego niemego horroru stał się właśnie traktat Malleus Maleficarum, na który reżyser zwrócił uwagę już w 1918 roku. Rozpoczął dogłębne studia na Młotem na czarownice, badając nie tylko konteksty historyczno-kulturowe. Christensen zgłębiał tajemnice i zawiłości ludzkiej psychiki, mrocznych zakamarków duszy, starając się za pomocą filmu odpowiedzieć na przyczyny zbrodni leżących w działaniach Inkwizycji, która oskarżanych o czarostwo ludzi paliła na stosach.




     Już od samego początku film Häxan był niezwykły, ale i wzbudzał liczne kontrowersje. Po pierwsze ten niemy horror jest do dnia dzisiejszego najdroższym filmem (licząc także filmy dźwiękowe) w dziejach szwedzkiej kinematografii. Realizacja tego działa pochłonęła prawie dwa miliony ówczesnych koron szwedzkich, które wyłożyła wytwórnia filmowa Svensk Film. Jednak w obawie przed szwedzką cenzurą reżyser postanowił dokończyć film w bardziej liberalnej Danii. Po drugie, w roku 1922 pojawiło się kilka filmów poruszających tematykę związaną z mrocznymi siłami nadprzyrodzonymi i czarami, odwołującymi się do najbardziej ciemnych zakamarków ludzkiej duszy. Między innymi w roku tym swoje premiery miały Nosferatu i Doktor Mabuse oraz już wspominany Häxan. Wszystkie te filmy uważane są współcześnie za kultowe obrazy kina niemego. O ile pierwsze dwa tytuły można uznać za filmy fabularne, gdzie ukazane historie stanowią fikcję filmową, to wyjątkowość duńsko-szwedzkich Czarownic tkwi w tym, że jest to dokument. Choć posiada elementy baśniowe, magiczne (nota bene treść wywołała niemały skandal nie tylko w ówczesnej Europie, ale i na świecie, zwłaszcza w środowiska katolickich uznając film za antykatolicki) to stanowi znakomitą analizę świadomości mieszkańców średniowiecznych Niemiec, zarówno ofiar jak i Inkwizytorów - katów. W Häxan Christensen pokusił się o rekonstrukcję (choć pewniej odpowiedniejszym słowem by było konstrukcję) czasów, w których realizm epoki (sceneria, kostiumu, itd.) przeplatają się z tym co budowało horyzonty intelektualne ludzi średniowiecza. W filmie ukazano systemy wartości, wierzeń, zabobonów jakie tkwiły w umysłowości mieszkańców ówczesnej Europy. Reżyser posługując się także dorobkiem ówczesnej psychologii i psychoanalizy starał się odpowiedzieć na pytanie o przyczyny magii. W siedmiu scenach, reżyser zestawił ze sobą szaleństwo, śmiałe jak na ówczesne kanony kina i sztuki sceny pełne nagości, wyuzdania z przerażającymi aktami tortur i obłąkania oraz wizerunkami demonów, bestialskich mordów. Zakończenie filmu stanowi konfrontację tego dzikiego i nieokrzesanego średniowiecznego świat czarownic, diabłów i inkwizytorów ze światem u progu XX wieku, gdy stare zabobony zamieniono na wiedzę medyczną, kiedy histerię czy kleptomanię uznano za choroby psychiczne, a nie wynik opętania kobiety przez diabła...



Kriegsmaschine - Altered States Of Divinity

6 komentarzy:

  1. Niezwykły film. Estetycznie. Ciekawy historycznie: nie tylko jako okaz kina niemego, ale ciekawostka - jak wizerunek czarownicy zaczynał podlegać w naszej kulturze reinterpretacji. Jeszcze przed wpływem działalności antropologów, którzy starali się dociec czym czarostwo jest, a nie tylko wytłumaczyć zjawisko pozytywistycznie: jako przejaw obłędu. Już jednak po nieśmiałym sprzeciwie wobec pokutującego wizerunku, który tak trwale zakorzenił w zbiorowej świadomości Malleus Maleficarum.

    Próbuję sobie przypomnieć tytuł świetnego serialu dokumentalnego o polowaniach na czarownice w Szwecji (zdaje się, że to było o Szwecji^^), którego nie udało mi się obejrzeć w całości, ale nie pamiętam i nie mogę znaleźć informacji ;) W każdym razie był bardzo ciekawy, leciał na Viasat History (jeszcze zanim Polsat się dobrał do tego programu).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to był fabularyzowany film dokumentalny z 2006 roku i owszem chodziło o Szwecję, ale zabij mnie i poćwiartuj a i tak sobie tytułu nie przypomnę...

      Usuń
  2. Wspaniale, że zajrzałam na tego bloga :D będę miała co oglądać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Mam nadzieję, że będzie więcej do oglądania tudzież poczytania :)

      Usuń
  3. lubię ten film, poza całym kunsztem scenograficznym i kostiumowym, najbardziej zapadał mi w pamięć ten obleśny, lubieżny mnich nie małych rozmiarów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tam to chyba nie jeden był lubieżny. Mi zapadł w pamięć ten lubieżnik co kół półnagą bałogłowę http://i485.photobucket.com/albums/rr216/michimishmash/Misc/2096haxan-1.jpg

      Usuń