niedziela, 10 marca 2013

Post mortem...

Niewątpliwe fotografia zrewolucjonizowała wiele dziedzin życia człowieka. Poczynając od roku 1839 roku balansując między sztuką a nauką wkraczała szerokim frontem w niemal każdy aspekt ludzkiej aktywności.
          Jednym z najistotniejszych walorów jaki dostrzegano w fotografii była jej niezwykła wartość dokumentaryzmu i prawdy, bowiem dzięki wynalazkowi Daguerre`a, który to ...ujął obraz optycznej ciemnicy, ze wszystkiemi jego cieniami i światłem... [1], można było utrwalać obrazy ...z taką dokładnością i prawdą, iż nic podobnego najbieglejszy rysownik wykonać by nie mógł; albowiem za pomocą nawet szkła powiększającego, można dostrzegać takie drobiazgi, które oko nieuzbrojone dojrzećby niepotrafiło [2]. Szybko aparat fotograficzny stał się ważnym świadkiem wielu doniosłych wydarzeń zapisując i utrwalając je na materiale światłoczułym. Dzięki fotografii starano się rejestrować na kliszach nie tylko życie, które w XIX wieku nabrało niezwykłej dynamiczności, lecz także miała ona stanowić zapis pamięci o osobach, rzeczach czy miejscach, które bezpowrotnie przemijały. Fotografia będąc lustrem obdarzonym pamięcią, zapisywała to co ulotne, to co podlegało śmiertelnemu prawu przemijania. Roland Barthes, francuski filozof i krytyk literacki tak ujął problem zapomnienia i roli fotografii w powstrzymywaniu biegu czasu, który przyczyniał się do niepamięci, Dawne społeczeństwa dbały o to, aby wspomnienie, substytut życia, było nieśmiertelne; a przynajmniej aby sama rzecz, wyrażająca śmierć, była nieśmiertelna - to był Pomnik. Czyniąc jednak ze śmiertelnej Fotografii generalnego i jakby naturalnego świadka 'tego, co było', nowoczesne społeczeństwo wyrzekło się pomnika. Paradoks: ten sam wiek wynalazł Historię i Fotografię. Historia wszakże jest pamięcią sfabrykowaną według przepisów pozytywnych, czystą wypowiedzią intelektualną, obalającą Czas mityczny. Fotografia zaś jest świadectwem zupełnie pewnym, lecz ulotnym [3].




 W dawnych czasach, jeszcze przed wynalezieniem fotografii, to wspomnienia dawały nieśmiertelność. Stąd też narodziły się różnego typu rytuały i praktyki przyczyniające się do podtrzymywania pamięci o przodkach. Jednak wraz z XIX wiekiem pamięć została zamieniona na album fotograficzny, ba, nawet domagano się, by tworzyć archiwa lub biblioteki pamięci składające się z fotografii [4]. Wynikało to z ludzkiego strachu przed zapomnieniem, ale też ucieczką przed śmiercią. Jak słusznie Edgar Morin, francuski filozof napisał, ...fotografia musi mieć jakiś związek z 'kryzysem śmierci' rozpoczynającym się w drugiej połowie XIX wieku. Jeśli chodzi o mnie, wolałbym, aby zamiast umieszczać ciągle powstanie Fotografii w kontekście społecznym i ekonomicznym - pytać także o związek antropologiczny między Śmiercią i nową formą obrazu. Śmierć musi mieć przecież jakieś miejsce w społeczeństwie. I jeśli nie ma jej już (lub jest w mniejszym stopniu) w religijności, musi znajdować się gdzie indziej: może w tym obrazie Fotografii, który produkuje Śmierć, pragnąc zachować życie... [5].





      Fotografia dzięki swym możliwościom wiernego zapisu, ale także zatrzymania ulotnej chwili dając tym samym poczucie trwałego uchwycenia przemijania, na przełomie XIX i XX wieku wkroczyła w sferę funeralną. W postaci tak zwanych fotografii post mortem czyli zdjęć wykonywanych pośmiertnie, ale także w formie fotografii nagrobnych wytwarzanych w porcelanie lub metalu, które zdobiły na pomniki cmentarne utrwalano wizerunki oraz pamięć o zmarłych. Można powiedzieć, że sztuka fotograficzna, a zwłaszcza fotografia nagrobkowa w jakimś sensie zastąpiła dziady, prastary pogański obyczaj, podczas którego wspominano umarłych. W fotografii upatrywano magiczną moc przywoływania wspomnień, tak jak w magdalence z powieści Marcela Prousta pt. W stronę Swanna, gdzie smak ciastka zamoczonego w herbacie przywoływał wspomnienie o minionych czasach i osobach.






 Jenak czy aby na pewno fotografia w pełni zastępuje pamięć? Oczywiście obraz uwieczniony na papierze, metalu, ceramice czy kliszy fotograficznej z jednej strony nie poddawał się znakowi czasu, ale do czasu. Fotografie nagrobkowe, zresztą jak każde padały łupem wandali i złodziei. Wyrywane z płyt nagrobnych, albo i pod wpływem czasu ulegały zatarciu i zniszczeniu. Z drugiej strony fotografie umierają, gdy kończy się pamięć o osobach uwiecznionych na nich, gdy zdjęcie pozbawione komentarza, bez słownego objaśnienia nabierały wieloznaczności, tworząc obrazy wyrwane z kontekstu czasów, w których powstawały... zmuszając tym samym do domysłów i poszukiwania prawdy.



 Przypisy:
 
[1]. Cytat za: Daguerrotyp, albo malowidła Daguerra, działaniem samego światła wykonane, Pfennig. Magaz. tł. A.Z., Magazyn Powszechny, 1839, No 6, s. 44.
[2]. Cytat za: Daguerrotyp, albo malowidła Daguerra, działaniem samego światła wykonane, Pfennig. Magaz. tł. A.Z., Magazyn Powszechny, 1839, No 6, s. 44.
[3]. Cytat za: R. Barthes, Światło obrazu. Uwagi o fotografii, tłum. Jacek Trznadel, Warszawa 1996, s. 166.
[4]. Szerzej patrz: B. Stiegler, Obrazy fotografii. Album metafor fotograficznych, Kraków 2009, s. 22.
[5] Cytat za: R. Barthes, Światło obrazu. Uwagi o fotografii, tłum. Jacek Trznadel, Warszawa 1996, s. 164.

2 komentarze:

  1. Czasem sama fotografia staje się duchem, zjawą... Odsłania właśnie zapomnienie, przetasowania historii, gdzie gubią się nitki osobistych dziejów. Ciekawe jak to będzie ze zdjęciami, które trafiają dziś do internetu - czy z perspektywy czasu będą miały żywot prawie, że wieczny (jeśli utkną w sieci), ale wyblakły, bo kopiowane w nieskończoność odrywają się od autora, ludzi, miejsc...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, fotografia jest jak duch, zjawa, gdzie z jednej strony nam coś odsłania, ale z drugiej fotografia jako sposób zapisywania wspomnień może się nami bawić, dając wiele możliwości interpretacji. Jej fragmentaryczność z jednej strony mówi wiele, ale z drugiej nie zawsze daje możliwość pełnego wglądu w nieruchomy obraz, wizerunek danej osoby, rzeczy, itd.

      A co się tyczy naszych czasów opanowanych przez internet, to być może po nas nic nie zostanie... może w przyszłości nie będzie w ogóle internetu, a dzisiejsze technologie staną się na tyle archaiczne, że nie będzie można ich odczytywać w przyszłości... też chyba wszystko zmierza według uniwersalnego prawa niepamięci, gdzie czas kieruje nami w zapomnienie, bo przecież to co niegdyś było jasne i wyraziste, z czasem traci ostrość, kształty, o wielu szczegółach się po prostu zapomina, a to one się składają na nasze życie. Bez nich nie można odtworzyć tego co było.

      Usuń