Wymienione w tytule postu baba, mak,
dziady i śmierć, dla wielu mogą wydawać się ciągiem całkiem
przypadkowych słów, nie mających ze sobą jakichkolwiek związków. Jednak,
może pozory mylą? Odwołując się do tekstu dziecięcej rymowanki przybliżę głębsze relacje jakie wiążą tytułowe słowa. Zaś co się tyczy wierszyka to jego słowa brzmią następująco:
Siała baba mak,
nie wiedziała jak,
nie wiedziała jak,
a dziad wiedział, nie powiedział,
będzie za to w piekle siedział.
będzie za to w piekle siedział.
Zapewne w dalszym ciągu, związek baby z makiem oraz zaświatami i dziadami wydaje się dziwny, lecz zagłębiając się w treść tego znanego dla wielu z czasów przedszkolnych utworu, można odnaleźć w zawiłościach symboli, magii i pogańskich tradycji mieszkańców dawnych ziem polskich wspólny mianownik, jakim jest śmierć.
Na początek zacznę od maku. Jedna z jego odmian, mianowicie mak lekarski nosi łacińską nazwę papaver somniferum, którą
można przełożyć na język polski, jako "papka powodująca senność". Otóż w
tej łacińskiej nazwie maku ukryta jest znana od dawien dawna, jego
niezwykła moc przynosząca łagodny sen, w tym także sen wieczny, czyli
śmierć oraz zapomnienie czy lenistwo [1]. Zapewne już w czasach przedchrześcijańskich, mak i jego właściwości narkotyczne znane były na polskich ziemiach.
W znachorstwie i ludowym ziołolecznictwie jego magiczną moc uzyskiwano z mlecznobiałego soku, z którego produkowano opium. Także i w polskich zagrodach było ono wytwarzane, zaś uzyskaną substancję stosowano jako panaceum na różne dolegliwości, głównie kaszel i bezsenność [2]. Jeszcze w połowie XX wieku na polskiej wsi, znana była praktyka podawania dzieciom mleczka maku (np. rozpuszczonego w mleku krowim), gdy te zbyt głośno płakały lub były za bardzo ruchliwe. Bywały i przypadki śmiertelnego podania narkotyku. Mak w niewprawnych rękach używany do uspokojenia dzieci mógł je zabić. Stąd też utożsamiany był z symbolem snu i śmierci. Mak uważano za łącznik między światem materialnym, a duchowym. W związku z tym, kwiat maku lub makówki często zdobił groby. Równie często przy wszelakich świętach związanych z umarłymi, czyli zaduszkami, na stoły tudzież groby trafiały potrawy z maku, gdyż jak sądzono miał on szczególną moc zjednywania duchów i zjaw z ziemskim życiem.
Skoro już było o leczeniu i dzieciach to odwołam się do symbolu baby. Jest to bardzo ciekawy rzeczownik. Wywodzi się on od ogólnosłowiańskiej formy baba, która mimo swojego niezmiennego kształtu w warstwie znaczeniowej przebył w języku polskim bardzo długą drogę. Z całą pewnością, jego najstarsze znaczenie odnosiło się do wiedź, znachorek czy akuszerek. Aleksander Brückner w swoim Słowniku etymologicznym języka polskiego, tak napisał o babie,
"...(babka, 'plantago', że leczy rany, bo baby leczyły); babka,
'akuszerka', jeszcze w 15 w. pęporzezą przezywana; babić, 'odbierać
dziecko'. [...] Do mitologji patrzą: baba jędza (ruska baba jaga), ‘czarownica, wiedźma’; baby, babki, w XVI w [...]. Powtarza się w nazwach wielu roślin, np. babimór albo morzybab 1472 r., od czarodziejskich własności..." [3]. Dopiero gdzieś między XIV a XVII wiekiem w języku polskim upowszechniło się znaczenie słowa baba, jako określenie na 'starą kobietę', 'staruszkę', 'babcię'. Tak więc, w dawnych czasach babmi
określano kobiety, które zajmowały się dziećmi, odbierały ich porody,
czy też wybawiały od chorób, lecz wraz z utrwalaniem się chrześcijaństwa
wśród prostego ludu utożsamione zostały z upiorami, które nie tylko
latały na miotłach, ale też truły i zabijały podstępnie.
W znachorstwie i ludowym ziołolecznictwie jego magiczną moc uzyskiwano z mlecznobiałego soku, z którego produkowano opium. Także i w polskich zagrodach było ono wytwarzane, zaś uzyskaną substancję stosowano jako panaceum na różne dolegliwości, głównie kaszel i bezsenność [2]. Jeszcze w połowie XX wieku na polskiej wsi, znana była praktyka podawania dzieciom mleczka maku (np. rozpuszczonego w mleku krowim), gdy te zbyt głośno płakały lub były za bardzo ruchliwe. Bywały i przypadki śmiertelnego podania narkotyku. Mak w niewprawnych rękach używany do uspokojenia dzieci mógł je zabić. Stąd też utożsamiany był z symbolem snu i śmierci. Mak uważano za łącznik między światem materialnym, a duchowym. W związku z tym, kwiat maku lub makówki często zdobił groby. Równie często przy wszelakich świętach związanych z umarłymi, czyli zaduszkami, na stoły tudzież groby trafiały potrawy z maku, gdyż jak sądzono miał on szczególną moc zjednywania duchów i zjaw z ziemskim życiem.
Wieczór Zaduszek na Cmentarzu Powązkowskim, Tygodnik Ilustrowany 1864, nr 268. |
Dziad, grający na lirze korbowej. Rysunek pochodzi z Tygodnik Illustrowany, 1861, Nr 67-92. Tom III, s. 96. |