poniedziałek, 24 grudnia 2012

Chaczkar krakowski

    Chaczkar (orm.: Խաչքար, wym. khach’k’ar, pol. "kamień") to ormiański kamień krzyżowy, bogato zdobiony. Jego charakterystycznym elementem jest typowy dla sztuki Ormian motyw tzw. "kwitnącego krzyża". Kamienie tego typu były fundowane przez Ormian dla uczczenia i upamiętnienia dla tej społeczności szczególne istotnych wydarzeń. W Polsce takich ormiańskich kamiennych płyt wotywnych jest niewiele, mimo, iż historia osadnictwa ormiańskiego na ziemiach polskich jest bardzo długa, bo sięgająca czasów XIV wieku. Obecnie w Polsce znajdują się dwa chaczkary. Jeden z nich jest w Elblągu, zaś drugi w Krakowie.   
    Ten krakowski, ulokowany jest przy ul. Kopernika 9, w pobliżu tzw. latarni umarłych przy kościele pw. św. Mikołaja. Wykonany jest z jasnego piaskowca, na którym został wyryty napis, informujący o tym, iż powstał on ku uczczeniu pamięci Ormian, którzy od XIV wieku mieszkali w Polsce i wspierali Rzeczpospolitą, a także „...ofiarom ludobójstwa dokonanego na Ormianach w Turcji w 1915 roku, Ormianom i Polakom zamordowanym przez ukraińskich nacjonalistów z UPA 19 - 21 IV 1944 w Kutach nad Czeremoszem, 15 - 20 I 1945 w Baniłowie Ruskim na Bukowinie, oraz w innych miejscowościach kresowych, Księżom ormiańsko-katolickim aresztowanym, zabitym lub wywiezionym na Sybir przez sowieckie władze okupacyjne w latach II wojny światowej”.
    Więcej na temat krakowskiego chaczkaru można przeczytać na na tej stronie: http://otk.armenia.pl/new/chaczqar.php?sub=idea
       Poniżej fotografie chaczkaru krakowskiego:





niedziela, 16 grudnia 2012

A tam był las... las krzyży

    Na wschodnim krańcu Krakowa, gdzie granice administracyjne Nowej Huty się kończą, położona jest  Góra Kościelnicka (zwana niegdyś Górką Wrzodową lub Wrzodową Górą*), dawna osada wiejska wchodząca w skład tzw. klucza dóbr Kościelnickich. W XVII wieku, dzięki fundacji Barbary z Morzko Morsztynowej, która ufundowała drewno pod budowę, w miejscu dawnej, drewnianej świątyni postawiony został również wykonany z drzewa kościół pw. Wszystkich Świętych. W późniejszym okresie w obrębie świątyni wyznaczonym ogrodzeniem powstał cmentarz, na którym spoczęły rodziny fundatorów kościoła - Wodzickich, a także Potockich będących właścicielami sąsiedniej miejscowości Węgrzynowic. W 1914 roku miejsce wiecznego spoczynku odnaleźli tu żołnierze armii autro-węgierskiej, którzy polegli w walkach o Kraków w dniach 17-20 XII 1914 roku.
   W stronę świątyni oraz miejsca wiecznego spoczynku pnie się pod górę droga otoczona nietypowym lasem... lasem krzyży. Powstał on za sprawą Józefa Hojnowskiego, księdza proboszcza parafii Wszystkich Świętych (obecnie na emeryturze), który w ciągu kilkudziesięciu lat sprawowania swojej posługi kapłańskiej uratował od losu złomu ponad 180 krzyży nagrobnych.





piątek, 30 listopada 2012

Tunel w Ruszczy


    Na początku lat 50-tych XX wieku, ówczesne dwie podkrakowskie wsie: Ruszcza i Wadów, w związku z budową Nowej Huty oraz kombinatu metalurgicznego im. Lenina zostały objęte planami przebudowy oraz intensywnej industrializacji.
   Dotychczasowe wioski, żyjące z dala od zgiełku wielkomiejskiego sąsiedniego Krakowa zostały przedzielone ogromnym nasypem kolejowym, przez który wiodła nowo powstała linia kolejowa: PLK 944 Kraków Nowa Huta NHA - Kraków Nowa Huta NHD (obsługująca głównie kombinat w Nowej Hucie). Wkrótce też zostały pod torami wydrążone dwa tunele, które miały ułatwić komunikację pieszą oraz samochodową między Ruszczą i Wadowem. Krótszy, posiada około 75 metrów długości, zaś dłuższy prawie 200 metrów. W pierwszej dekadzie XXI wieku tunel wadowski został wyremontowany oraz oświetlony. Obecnie, obiekt ten łączy ze sobą ul. Organki z ul. Za Górą. 
       Tunel wadowski był też bohaterem Nowohuckiej Kronika Filmowej, z 2004 roku w której znalazła się Krótka historia o dwóch miejscowościach, które łączy... tunel: opowiadająca o tym zabytku infrastruktury drogowej: http://www.kronika.com.pl/odtwarzacz/index.php?KID=8



niedziela, 29 lipca 2012

Zawiłości kobiecego umysłu


   "...polityczni wielbiciele Marjanny zebrali się koło niej i pragną przyprawić jej ramiona niczem Wenus z Milo.
   To są mężczyźni... Kobieta, choćby była nawet posągiem, pragnie mężczyźnie przyprawić jedynie rogi. Mężczyźni są szlachetniejsi. Uważają, że popularny symbol trzeciej republiki, wyrosły z legendy bitewnej - powinien mieć ręce i nogi. Chociażby ich nie miała polityka rządu. 
   Ba, ale z tymi ramionami to wiele kłopotów. Jedna grupa pragnęłaby, by ramię z wytatuowanym młotem i sierpem miała dłoń zaciśniętą w piąstkę. To kobiecie przecież nie wypada mówić pięść. Inni radziliby jej dłoń nieść w ukłonie faszystowskim - to znów włożyć w jej dłoń pochodnię ognistego krzyża.
To są tylko projekty. Bo postać, mającą symbolizować rządy dzisiejszej Francji, powinna mieć rękę podniesioną - i pokazujacą - figę.
   Marjanna jest dobrze zbudowana, ma proporcje Wenus Milońskiej, jest kobietką wesołą, umiejącą się bawić, sprytną, umiejącą przy najlepszej nawet zabawie ciułac franki na ciężką godzinę starości.
   Na jej to cześć napisano książkę Madame ne vuet pas d`enfants. Ta pani nie chce dzieci. I to jest największe zmartwienie jej wielbicieli. Z każdym chętnie podzieli się wdziękami - ale mnożyć się nie chce. Taka już jest. [...] Wymiera śmiercią naturalną, nie mogąc się odważyć na przyrost naturalny. 
   Jej lekkomyślna siostra z tamtej strony Pirenejów - gninie w sposób szybszy. Toczy się tam wojna domowa. A więc też coś wybitnie `kobiecego`. Mężczyźni wolą raczej wojny zewnętrzne. Ale kobiety - wiadomo domatorki - wolą załatwić wszystko w domu.
   Symbolem rewolucji hiszpańskiej stała się znów kobieta. Krwawa amazonka, która na okrzyk oficera, wołajacego `Niech żyje Hiszpanja` - odpowiada `Niech żyje śmierć`.
   To jest tak bardzo kobiece... Tylko kobieta mogła się zdobyć na taki okrzyk. A może sama nawet nie doceniała genjalności swego paradoksu. Wszak w tym okrzyku kilkunastoletniej dziewczyny, nie zdajacej sobie sprawy o co toczy się walka, mieści się niejako sens rzezi hiszpańskiej. Dla kobiety najważniejszym argumentem może być coś tak potwornie irracjonalnego, że mężczyzna staje wobec niej, jak wobec jakiejś nieodgadnionej zagadki. Kobieta jest w stanie krzyknąć `Niech żyje kolor seledynowy` i iść z tym okrzykiem na barykady, zabijać i dać się zarąbać. A gdyby ją zapytano, dlaczego właśnie kolor seledynowy ma żyć - powie nam wydąwszy usteczka, że jesteśmy brutalni i nie rozumiemy kobiet...".

Cytat za: "Kurier Literacko-Naukowy", 1936, nr 31 (3 VIII)



sobota, 28 lipca 2012

Szalone międzywojnie, czyli nocne życie Warszawy


Ze wspomnień Stanisława Korwin-Pawłowskiego: 

"Gdy teraz myślę o czasach międzywojennych, nie mogę wyjść z podziwu, jak ludzie wytrzymywali ten małpi cyrk, jaki wtedy dział się w Polsce. Oto kilka migawek z życia sanacyjnej elity:
    Nieduży lokal nowo otwartej restauracji `Ritz` w Alejach Ujazdowskich, z rzędu najdroższych. Publiczność odpowiednia. Już północ. Pomiędzy stolikami pełza na czworakach minister poczt i telegrafów płk Miedziński - poszczekuje, mruczy i chwyta panie za nogi. One go kopią, a on dalej swoje. 
    Karnawał któregoś tam roku. Pewnego dnia wypadły mi aż trzy bale: w Wyższej Szkole Sztuk Pięknych na Powiślu, w Towarzystwie Czytelni Ludowych w Resursie Obywatelskiej, wreszcie u Szwoleżerów - gdzieś w okolicach Myśliwskiej. [...] Do Szwoleżerów trafiłem koło 4 nad ranem: całe towarzystwo, gospodarze i goście, mają już porządnie w czubach. Wesołe okrzyki dochodzą z bocznej salki; siedzi tam na podłodze plecami oparty o ścianę marszałek Sejmu Świtalski. Nogi ma rozstawione [...] usta szeroko otwarte. Rozbawione panie rzucają w niego działkami pomarańczy, starając się trafić, przepraszam, w gębę. Frak pana marszałka jest w wielu miejscach poplamiony pomarańczowymi trafieniami.
    `Oaza` - najbardziej reprezentacyjny nocny lokal stolicy. High life, cudzoziemska dyplomacja, wojskowość. Przy dwóch zestawionych stolikach siedzi paczka oficerów. Rej wodzi płk Wieniawa-Długoszowski. Już popili, ale trzymają się. Nie darmo sam Napoleon wyraził uznanie dla hartowności polskich głów. Oficerowie wstają i... zaczynają tańczyć z sobą parami wśród innych tańczących par. Ci, którzy zastępowali tancerki, bardzo zręcznie przedrzeźniają kobiece ruchy i umizgi, pozwalając sobie chwilami na nieco ryzykowne pod względem obyczajowości figury".

Cytat za: S. Korwin- Pawłowski, Wspomnienia. Wyścig z życiem, Warszawa 1966, s. 53-54 



Na zdjęciu: Bal w Akademii Sztuk Pięknych, Warszawa 11 stycznia 1936 roku 

piątek, 27 lipca 2012

Kamienica Machaufów

Kamienica przy zbiegu ulic Lubicz i Radziwiłłowskiej 33/35 w Krakowie została ufundowana przez rodzinę Machaufów. Wybudowana została w latach 1899-1902 wg. projektu arch. Karola Scharocha. Stanowi ona przykład eklektycznej architektury z przełomu XIX i XX wieku. Od roku 1905 do wybuchu II wojny światowej budynek wraz z położonym obok pałacykiem Pod Gackiem (przy ul. Lubicz), należał do rodziny Gőtzów, właścicieli Browaru Okocim.